Noc na lotnisku udało się nam przetrwać dzięki nieoczekiwanemu spotkaniu...o 2 w nocy dwie dziewczyny,Polki przyleciały samolotem z Peru i tak w towarzystwie rodaczek i kilku tutejszych osób przekoczowaliśmy noc w Caracas.
Z samego rana ,dosłownie kilka minut po wschodzie słońca ,kiedy tylko zaczęło się robić widno wsiedliśmy do taksówki i przez jakieś 20 kilometrów mogliśmy podziwiać to miasto.O tej porze dnia wcale nie sprawiało wrażenia niebezpiecznego wręcz przeciwnie spokój na ulicach ,wolna droga,gdzieniegdzie jakiś motocyklista na pierdzącym motorku mknie szeroka ,pustą droga...zasypiałam,ale co chwila budząc się widziałam jak kierowca naszej taksówki spogląda niespokojnie w przednie lusterko,zagadywałam go ,żeby nie usnąć...dojchaliśmy na stację,autobus do Puerto La Cruz mieliśmy ok 13.00...będę miała chwilę na sen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz