28.03.2010

....trzecie dzień w domu,w Krakowie i nic-ciągle nie mogę usnąć.

        Zastanawiam się czy gdybym wiedziała jak będzie wyglądała nasza podróż do Ameryki Południowej,to czy wybrałabym ten sam kierunek jeszcze raz? Z wszystkich miejsc w których byłam - Ameryka Poludniowa a ściślej mówiąc Wenezuela to kraj ,który dał mi się najbardziej we znaki.Nie zniosłabym tam ani jednego dnia dłużej...Chugo Chaves i jego spółka odstraszyły mnie na dobre i nawet nie myślę o powrocie w tamte rejony.

Caracas 2008.09.
Lądujemy na lotnisku ,które swoim wyglądem przypomina ogromny, stary dworzec kolejowy.
Oświetlone jarzeniowym światłem wprowadza mnie w dziwny mocno depresyjny nastrój...a po za tym ten dziwny zapach.
Oby jak najszybciej znaleźć nasz przesiadkowy samolot do Quito w Ekwadorze i spieprzamy stąd ...ale co z bagażem,pędem biegniemy do sali bagażowej i nagle wszystko gaśnie. Ekrany z ,których są wyświetlany przyloty,odloty -czarne,ekran na którym miał się wyświetlić nasz przylot i jednocześnie miejsce skąd mamy odebrać bagaż -czarne,taśmy na ,których miały się znaleźć nasz plecaki -stoją,bankomaty nie działają ,żaden pasażer nie może być odprawiony bo komputery też wysiadły...
         Mówi się, że lotnisko w Caracas to jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc dla turystów,napady ,kradzieże to chleb powszedni.Wystarczy poczytać sobie nasz przewodnik Lonely Planet by wpaść w lekka paranoję kiedy się człowiek znajdzie tam i to w dodatku w takim momencie.
        Na przesiadkę mamy ok 30 minut bo oczywiście samolot ,którym mieliśmy wylecieć z Porlamar nie pojawił się.Zabrał nas inny bo zrobiliśmy awanturę na tamtejszym lotnisku,że mamy lot międzynarodowy ,że samolot na ,który mieliśmy bilet lata tylko 2 razy w tygodniu itp.I po tym wszystkim miałabym utknąć w Caracas ???O nie tylko nie to....Nie wiem po ilu minutach włączyli prąd ale nigdy wcześniej nie odebrałam z taką prędkością bagażu i stawiłam się na odległym o 400 m terminalu odlotów międzynarodowych.
        Znalezienie odlotów naszej linii lotniczej Santa Barbara tez nie było proste ale najważniejsze było to, że stoimy w kolejce do naszego samolotu-to co ,że ostatni a przed nami jakieś 50 osób byle by tylko stąd wyjechać....
A Remik śpi jak suseł:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz