4.10.2012

cdn

...jutro bedą bezludne wyspy i wulkany,wpadnijcie:)

Let's go to Cafe Lava




happy birthday to me,to me ,to me

...a tak moje urodziny od kilku lat spędzam poza moim stałym miejscem zmieszkania...żebyscie sobie nie pomysleli ,ze sie skarze o nie!nie!cudnie....tyle ,że od tych chyba 8 lat nik mi nie złozył osobiscie ,tak normalnie życzen .Ogólnie to wszyscy o mnie zapomnieli i ani kartki  o prezentach nie wspomnę:)ani nawet sms urodzinowych nie dostaje bo cytuję-No wiesz co nie chce cie naciagać bo ty tyle płacisz za ten telefon za granicą....rany julek no pewnie że płace ale jak jestem na końcu świata to miło jest dostać choć taki prezent na urodzino -imeininy....na dodatek obchodze te dwa switęa jednego dnia,naciagajcie mnie proszę:)
poniżej kolacja urodzinowa w knajpie na miescie....strasznie mi się podobało:)



Agnieszka ,Justyska ,Mariusz,Ciocia Tereska i Wujcio Janek,Beata...dziękuje za pamięć ,ta nasza klasa sie na coś przydaje:)

BLUE BIRD on the way

...o północy byliśmy w Jakarcie,w kolejce po bagaż Remik wymyślił ,że będziemy nocować w Ibisie,ja niewiele myślac przytaknęłam marząc  wreszcie o normalnej nocy w normalnym łóżku,złapaliśmy przed terminalem BLUE BIRD'a ...jedyne taksówki ,którymi jest bezpiecznie poruszać się po Jakarcie i elokwentnie do pana taksówkarza mówimy Hotel Ibis please:) a pan taksówkarz również z nutką zatroskania odpowada -Ok,but wich one Slipi ?,Arkadia?,Manggha?,Tamarin?.......
       Tak oto zaczęła sie nasza podróż po Indonezji....tak sobie myślę ,ze to była troszkę taka metafora tego jak podeszliśmy do tej wyprawy,byliśmy tam 5 lat temu wiec na spokojnie ,bez stresu bez niepotrzebnego tracenia czasu na siedzenie w ksiazkach i necie i ciągłego wyszukiwania przydatnych informacji.....zupełnie nic!wzielismy stary przewodnik Lonly Planet i w drogę...a tu zmieniło się wszystko

one more day in Jakarta









JAWA REAKTYWACJA