26.12.2012

okazuje się ,że platforma blogspot ma granice....jeszcze przed świętami okazało się,że przekroczyłam limit miejsca ,które zajmuję na "ich" serwerach...i co teraz? usuwać zdjęcia?,zmiejszać? nie wiem ,muszę coś wykombinować...

11.12.2012

Piękna bestia

Jak się dobrze przypatrzysz ...zobaczysz lawę



Merapi

...z tym wulkanem miałam mały problem.Kilka lat temu kiedy byliśmy pierwszy raz na Jawie i wymyśliliśmy sobie ,że właśnie Merapi będzie jednym z tych wulkanów ,na który wejdziemy dostaliśmy mocnego prztyczka w nos...była czarna noc,godzina 24.00 ,w małym miasteczku Selo wszyscy spali a my zbieraliśmy się do wyjścia  z naszego punktu wypadowego na wulkan...po 24 zaczęło strasznie wiać ale byliśmy już w drodze wiec nie myśleliśmy o tym by zawracać bo w końcu to tylko wiatr a my idziemy z przewodnikiem,gdyby to było coś niepokojącego zapewne pan przewodnik zawrócił by nasza ekapadę...Po godzinie wspinania się ,zaczęło padać a wyładowania atmosferyczne czyli najprościej mówiąc pioruny zaczęły bić centralnie w najwyższy punkt czyli w Merapi. Zaczęło się robić trochę strasznie ,zważywszy na to,że okazało się ,że nasz przewodnik zna tylko trzy słowa w języku angielskim" yes," i "two kilometers":)
Nie było łatwo podjąć decyzję o powrocie ale zawróciliśmy....o powrocie busem i popiołach wulkanu na przedniej szybie samochodu co 3 minut  już nie będę wspominać...to po prostu nie był nasz dzień,nie tym razem...
...na tyle Merapi wystraszył mnie ,że tym razem nawet nie brałam pod uwagę wejścia na niego.Kiedy pytalismy tubylców jaki jest najgroźniejszy wulkan na Jawie odpowiadali jednym głosem-Merapi....to mi wystarczyło,kot Leon na mnie w domu czeka nie moge go skazać na egzystowanie z teściową:) ,mam do kogo wracać,jakiegoś potomka trzeba jeszcze po sobie zostawić,książkę napisać,no i mój rejs na Zawiszy Czarnym odbyć ,utrzeć komuś nosa i ogólnie nie spieszy mi się na tamten świat:)Merapi -nie!
A tu masz Ci los......chcecie zobaczyć tego potwora ?:)