7.11.2010

na wyspie Sri Lanka

Tak naprawdę to była nasza pierwsza podróż,nie wiedzieliśmy czego się spodziewać...a po wylądowaniu w Colombo stolicy Sri Lanki pierwsze co mnie niesamowicie mocno uderzyło to powietrze i upał...wprost nie do opisania .Czytałam ,że powietrze tam jest tak ciepłe i wilgotne jakbyśmy wydychali je  przez mokrą gorącą gąbkę.Coś w tym porównaniu jest:)

Mieliśmy za rezerwowaną pierwszą i jedyną jak do tej pory taksówkę z lotniska do hotelu...
W klimatyzowanym mercedesie z przyciemnionymi szybami jechaliśmy ulicami Colombo a ja nie mogłam uwierzyć w to co widziałam na szybą samochodu...slamsy,biedacy,tuk tuki,ruch na drodze nie obowiązywał,każdy na każdego trąbił i krzyczał,szok, przeżyłam jak to się mówi szok kulturowy...nigdy niczego podobnego nie widziałam.
A potem kocha się Sri Lanke ....

...ostatnio często bywam w domu ,na podlasiu.













I CAN TASTE THE TIN OF THE SKY---THE REAL TIN THING...