2.10.2011

...jedziemy na Bali

...wziełam prysznic i niestety pozostało mi nie całe 2 minuty na napisanie czegokolwiek bo internet na lotnisku jest płatny tak wiec...lecimy na Bali potem tylko chwilka i jmuż powinnismy oglądac skaczace kangury do zobaczenia w Australii:)

...jeszcze rqaz od poczatku

Zaczęło się spokojnie polecieiliśmy samolotem z Krakowskich Balic do Kijowa.
W samolocie 1/3 to pijani Ukraińcy na dorobku obczepienie złotem i smierdzacy wódką a reszta to koszerni Żydzi:)...ani do jednych ani do drugich zupełnie nic nie mam ale jak jestem skazana na nich przez 8 godzin  w blaszanej parówce zwanej przez niektórych samolotem lini Aerosvit a do tego mieliśmy turbulencje jakich dawno nie przezyłam to nic dziwnego ,że lot do Bangkoku przyprawił mnie o potworny ból głowy.
..nie wiele czasu mieliśmy ,żeby zobaczyć to niesamowite miejsce...przepłynelismy tramwajem wodnym tamtejsza rzekę,pstryknełam kilka fotek i jet leg zaczął sie mi dawać juz we znaki...no cóż piata kawa w ciągu 8 godzin i jakos dożywam do odjazdu naszego pociagu ,który z Bangkoku ma nas zawieść do Butterworth a tam na promem wyspę Penang...az chciało by się powiedzieć nie ma jak na wakacjach:)
Na wyspie zrobiliśmy małe zakupy ,kupiliśmy sobie na wieczór Thiay Song bo to w koncu były Remika imieniny i pobiegliśmy pędem na następny pociag ,tym razem kierunek to Kuala Lumpur...a to juz nasze znajome strony...ostatnio jak odwiedzaliśmy Malezje w jej pięknej stolicy tylko sie zgubiliśmy i szukaliśmy drogi po autostradach 5 pasmowych...ja dostałam straszliwej wysypki na nogach i o żoładkowych problemach nie wspomnę,jednak tym razem wyladowalimy w parku pod dwoma wiezami i pikinkowalismy całe popołudnie...sushi,dragon fruit ,..puchotka:)..acha ,zeby nam sie nie nudziło to własnie musimy biec na następny pociag tym razem do Singapuru ale tam mamy juz samolot wiec będzie szło troszkę szybciej ...mam nadzieję:)....wzięłam kamerę i nagrywam fil zobaczymy co z tego wyjdzie:)zdjęcia tez beda ale dostęp do netu muszę miec lepszy..a to Remika wypociny:) http://www.globosapiens.net/travellog/thraen