3.02.2012

saturday night in Bangkok

....dojechaliśmy,jechalsmy cala noc z Ranong .O godzinie 8 rano miałam ochotę tylko na spanie ale teraz o dziesiątej mam wiejcej siły  i chyba weźmiemy tylko prysznic i biegniemy na miasto....ilu tu pijanych i naćpanych turystów można spotkać o 6 rano ...szok.  powiedziała bym ze nawet czuje się nie swojo widząc białasów w takim stanie ale  zresztą nie będę się o tym rozpisywać bo szkoda mi Bahtow:)
.Zajechalismy ,wynajęliśmy hotel ,kupiłam kartki ,list do Gosi napisałam wiec chyba przedpołudnie upłynęło mi dosyć pracowicie... trzeba się obkupić w tutejszych aptekach w najpotrzebniejsze leki:)żeby nie biegać po recepty w Polsce.Tu można wszystko dostać bez recepty ceny za leki sa bardzo podobne ale jeśli przeliczyć wizytę u lekarza i czas ,który trzeba poświecić na to wszystko w naszej kochanej służbie zdrowia to i tak się opłaca:)Tak wiec moja noc w Bangkoku dopiero się zaczyna ...