1.01.2011

Dear Miami

I zaczęło się leżakowanie,zakupiliśmy parasol plażowy ,który zresztą potem Remik uparł się by zabrać do Polski:)
Chodziliśmy do Publicsa na zakupy i nudziliśmy się jak mopsy.Jet leg trochę dawał na w kośc bo kiedy ja nie spałam to Remik był w środku nocy jeśli chodzi o jego zegar biologiczny i chrapał sobie smacznie a ja oglądałam rodzinę Kardashianów albo po 6 odcinku Doktora Housa pod rząd,oni tam tak mają...zwariować można było.:)
Trzy dni aklimatyzacji i byczenia sie na plaży wystarczył..później to wszystko fajnie się na ułożyło.Wieczorami siedzieliśmy na palży popijając Kalifornijskie wino a w ciagu dnia jezdzliśmy w miasto.A na mieście...:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz