Z wiosną mam pewne problemy bo nigdy nie wiem co przyniesie mi w prezencie ta jaskółeczka...kocham ją i jej nienawidzę.
Czekam na słońce ale jego brak w tym okresie kosztuje mnie dwa razy wiecej wysiłku jaki muszę włozyć by postawić sie do tak zwanego pionu i ogarnąc się tak- by móc wyjść na zewnątrz. Mój zapas sił w tym okresie jest tak MINImalny...-nie chcę nic,-nic się mi nie chce,-śpię za dużo ,-za mało...do tego dochodzi przezroczystość skóry i to cholerne marudzenie które własnie wkradło sie na tego bloga...
Po co to piszę,bo potrzebuję postawic kropkę i odkreślic co- nie- co grubą kreską....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz