...o północy byliśmy w Jakarcie,w kolejce po bagaż Remik wymyślił ,że będziemy nocować w Ibisie,ja niewiele myślac przytaknęłam marząc wreszcie o normalnej nocy w normalnym łóżku,złapaliśmy przed terminalem BLUE BIRD'a ...jedyne taksówki ,którymi jest bezpiecznie poruszać się po Jakarcie i elokwentnie do pana taksówkarza mówimy Hotel Ibis please:) a pan taksówkarz również z nutką zatroskania odpowada -Ok,but wich one Slipi ?,Arkadia?,Manggha?,Tamarin?.......
Tak oto zaczęła sie nasza podróż po Indonezji....tak sobie myślę ,ze to była troszkę taka metafora tego jak podeszliśmy do tej wyprawy,byliśmy tam 5 lat temu wiec na spokojnie ,bez stresu bez niepotrzebnego tracenia czasu na siedzenie w ksiazkach i necie i ciągłego wyszukiwania przydatnych informacji.....zupełnie nic!wzielismy stary przewodnik Lonly Planet i w drogę...a tu zmieniło się wszystko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz